Oto książka, która miała być krwistym horrorem, a w rezultacie stała się dramatem o śmierci, przemijaniu, stracie i akceptacji nieuniknionego. To melancholijna podróż przez wspomnienia tytułowego ostatniego egzorcysty, pełna magii, zwątpienia i smutku, ale także żywych barw, miłości i wierności.
To nie jest książka, którą warto sięgnąć, aby poprawić sobie humor po ciężkim dniu. Nie znajdziesz tu lekkiej, frywolnej opowieści o zbawieniu, ani pełnej akcji historii, która zmrozi ci krew w żyłach. Nie ma tu kryminalnych zagadek ani katolickich rytuałów rodem z filmów czy innych tytułów.
To refleksyjna opowieść o życiu, które nie zawsze jest usłane różami. To sąd nad samotnością, pokorą i ulotnością istnienia.
To nasza powinność, tak jak nauczyciel powinien uczyć nawet najbardziej upartych uczniów, tak jak lekarz powinien leczyć bez względu na koszty i ograniczenia, tak jak rodzic powinien kochać swoje dziecko.