
– Przychodzimy z ciemności. Z najgłębszego grobu jaki ten świat podły mógł dla nas wykopać. Jesteśmy niezłomni i bezduszni. Nie mamy serca i nie znamy łaski. Jesteśmy najstraszniejszą armią jaka stąpała po tej przeklętej ziemi. Nie mamy sumienia, a nasze wygłodniałe ostrza domagają się mordu. Tu nie znajdziesz niczego prócz morderców, kłamców i łajdaków. Nie znajdziesz wśród nas wybawienia czy schronienia. Więc powiedz, drogi wędrowcze, czego od nas oczekujesz? Rozgrzeszenia? Wybawienia właśnie? A może marzy ci się chwalebna śmierć z naszych parszywych rąk, aby udowodnić swe bohaterstwo? Może chcesz poznać przedwieczną prawdę skrytą wśród zmarłych? Powiedz, a spełnimy twoje ostatnie życzenie zanim mój miecz zakończy twój żywot. Powiedz zanim kajdany cierpliwości co trzymają mnie w ryzach w końcu pękną i uwolnią moją nienawiść do żywych. Powiedz czego pragniesz jeśli już zszedłeś do naszych czeluści. Powiedz jak bardzo jesteś zdesperowany, aby nas poznać wiedząc, że ta prawda, że ta wiedza będzie końcem twego żywota. Powiedz! Powiedz o swoich grzechach bękarcie życia.
– Poszukuję armii bez sumienia, bez serca. Poszukuję najokrutniejszą, ponurą i przeklętą armię, która stąpała po tej przeklętej ziemi co ich ostrza są wiecznie głodne krwi.
– Więc ją znalazłeś. Czy były warto oddać na szalę swoje życie, by nas poznać? Mów, śmiertelny, czy były warto zaznać trwogi? Czy strach przed nieuniknionym miażdży twoją krtań i powstrzymuję cię przed odpowiedzią? Przemów przeklęty!
– Nie znam strachu. Nie mam w sobie lęku. Moje żyły puchną od nienawiści. Moje ciało wypełnia uczucie furii. Znam tylko jedno uczucie, jedno słowo co kieruje moim złamanym sercem. Pragnę zemsty i ta zemsta, ten gniew sprawia, że nie lękam się najokrutniejszej armii przeklętej przez mędrców, zakazanej przez szeptuchy i wiedźmy jak również nekromantów i czarnoksiężników. Nie lękam się również śmierci, bo tak jak wy tak i ja nie jestem już żywy. Moja dusza roztrzaskała się na tysiące tysięcy kawałków w chwili, gdy mój brat zabił mi moją ukochaną. Wtedy poznałem co to zdrada, niemoc i śmierć za życia. Więc nie lękam się niczego, a szczególnie waszego kościstego oblicza.
– Więc mów śmiertelny jeśli ci język nie zamarł ze strachu dlaczego przyszedłeś w te nędzne rejony mrocznego świata. Mów! Przemawiaj swym gorzkim głosem pełnym jadu. Śpiewaj swoją symfonię grozy. Niech te stare ściany katakumb zadrżą przed tobą. Mów nim skrócę cię o głowę. Czego od nas oczekujesz?
– Pragnę, abyście ukłonili się przede mną i złożyli hołd. Pragnę, abyście stanęli u mojego boku i przemierzyli krainę wzdłuż i wszerz, aby odnaleźć twierdzę zbudowaną z magicznych kamieni otoczoną przez milionową armię czarowników, wiedźm i okrutników. Marzę o dniu, gdy zburzę mury, wyrwę bramy i sprowadzę na ten świat pożogę, wojnę, głód, choroby i nawet samą śmierć.
– Jak śmiesz prosić o coś tak błahego? Jak śmiesz podnosić swój głos i przemawiać do nas takimi dziecinnymi słowami? Jak śmiesz nam rozkazywać, gdy wokół ciebie krążą ostrza gotowe pociąć cię na kawałki? Jak śmiesz bluźnić w naszym imieniu? Odpowiadaj śmiertelny nim wyrwę ci ten parszywy język. Mów! Błagaj nas, zmarłych, o litość nas.
– Choćbym miał przekląć samego Boga, rzucić wyzwanie samemu diabłu, przejść przez pola ciemności, wyrzec się swojego imienia w mroku moich przyszłych grzechów przysięgam wam, że będziecie mi służyć. Choćbym miał siłą swojej nienawiści, potęgą swojej zemsty zmusić was do posłuszeństwa uczynię to bez wahania. Na wszystkich świętych, na wszystkie demony, na piekło i Niebo, przysięgam i klnę, że będziecie mi służyć, a ja obiecuję wam krucjatę, która nakarmi wasze ostrza. Rzeki spłyną karmazynową krwią, zieleń pokryje ognista czerwień naszej nienawiści. Zdepczemy szerokie doliny, pustynne stepy, a potężne, prastare góry i wieczne lasy ugną swe głowy przed naszą potęgą. Oceany i morza rozstąpią się pod dudnieniem naszych stóp i podpalimy ten przeklęty, podły świat wbijając w jego serce nasze sztandary zemsty. Więc zmory nieczyste, niegodne dusze morderców, kłamców i niegodziwców, odpowiedzcie mi, czy rzucicie razem ze mną wyzwanie światu, który pragnął was zakopać w najgłębszym, najmroczniejszym grobie jaki tylko mógł dla was wykopać? Mów duszo nieczysto, przemawiaj w imieniu niegodnych, przeklętych potworów zamieszkujących te stare, wilgotne i śmierdzące ściany. Mów!
– Zatem… wyruszymy z tobą na ponurą, okutą w cierniową zbroję krucjatę i nie oszczędzimy żadnego śmiertelnika. Wyrwiemy serca niewiastom, splamimy honory rycerzy, złamiemy morale bohaterów i wypalimy na tej nikczemnej ziemi swoje blizny. Podpalimy ten świat, by gniewem, żądzą i nienawiścią ogłosić pieśń pełną krzyków i jazgotu naszych wrogów, aby dokonała się twoja zemsta.
– Nasza zemsta. Dokona się nasza zemsta na żywych i umarłych. Niech śmierć tańczy wokoło nas i zbiera okrutne żniwo naszych czynów. Niech przeklną nas aniołowie, niech wyrzeknie się nas sam Bóg, niech drży diabeł, a demony w popłochu uciekną przed naszymi ostrzami. Przysięgam wam, że nim wstanie nowy dzień, nim świt rozbarwi nocne niebo to księżyc spłonie purpurą, gwiazdy zapłaczą brudną krwią, a nasza zemsta na zawsze zostawi swe piętno, bo oto spełnia się nasza wola, nasza przepowiednia, nasz osąd i kara.
– Niech zatem nastanie nowy, krwawy dzień!
– Niech nadejdzie koniec świata w imię naszej zemsty.
Comments are closed.